Magdalena Szafkowska
Muzeum człowieka. Człowiek w muzeum.
wtorek, 1.12.2009 r., godz. 14.00
Muzeum Narodowe we Wrocławiu, sala 116
Do dziewiętnastowiecznej Anglii masowo sprowadzano w celach rozrywkowych mumie egipskie. Dziś w tej samej Anglii Jack Lohman, dyrektor największego muzeum miejskiego na świecie, zastanawia się, nad losem 17 tysięcy ludzkich szkieletów, które ma w swoich zbiorach. W Ameryce zwraca się szczątki Indian ich współplemieńcom, Królestwo Holandii niedawno oddało Ghanie zakonserwowaną w formalinie głowę afrykańskiego wodza z XIX wieku, Badu Bonsu II. W RPA pochowano Hotentotkę Sarah Bartman (prezentowaną za życia jako dziw natury), której szczątki jeszcze w 1971 roku pokazywano w Muzeum Człowieka na Trocadero w Paryżu.
Zabezpieczanie na wszelkie sposoby ludzkiego ciała było od dawien dawna związane z pragnieniem przedłużenia ziemskiej egzystencji. Inkowie ze swymi zmumifikowanymi zmarłymi ucztowali i spijali toasty, a Egipcjanie wyposażali ich we wszystkie utensylia, niezbędne w życiu po życiu. Nie wystawiali ich jednak na pokaz, zwłaszcza przed oblicza obcych. Najstarsza zachowana, naturalna mumia człowieka z lodu, zwanego Ötzie, znajdująca się w muzeum w Bolzano widnieje na pocztówkach, które można wysłać z pozdrowieniami z Dolomitów. Powszechnie uważa się, że nowożytne muzeum wyszło z gabinetu osobliwości, w którym koegzystowały ze sobą dzieła sztuki i natury. Obecne prezentacje typu plastymaty profesora von Hagensa są wyabstrahowane z kontekstu kulturowego, działać mają całą swoją drastycznością i wynaturzoną aranżacją, im towarzyszącą.
"To, co uważamy za dziw natury, było w istocie dziwem kultury" - twierdzi profesor socjologii Rosemarie Garland-Thomson. Kulturowym wynaturzeniem były tego typu pokazy, a nie ich bohaterowie. Świadczy o tym przypadek Jeremy'ego Benthama, który na własne życzenie jako mumia "wita i żegna", codziennie studentów i pracowników University College of London. Czy wracamy dziś do kultury osobliwości, czy żyjemy w dobie osobliwej kultury?